Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Wto 10:15, 05 Wrz 2017    Temat postu: rfr

Trudno mi powiedziec, Kto byl bardziej zawiedziony, Christiane czy ja. Christiane stwierdzila tylko: Przeciez to wszystko nie ma sensu. Jedyna moja szansa to terapia. Ale skad ja jej wezme miejsce? Telefonowalam po wszystkich mozliwych urzedach. W najlepszym razie kierowali mnie do poradni dla narkomanow. Tamci z kolei upierali sie, ze Christiane musi przyjsc do nich dobrowolnie. Niezaleznie od tego, jak bardzo te poradnie byly ze soba sklocone jedni psioczyli na drugich - w tym punkcie byli zgodni. Dobrowolnosc jest podstawowym warunkiem leczenia. Inaczej nie ma szansy na pozytywny wynik.

Kiedy potem niemal na kolanach blagalam Christiane, zeby poszla do jakiejs poradni, od razu zaczynala wydziwiac: - Co ja tam mam do roboty? Przeciez i tak nie beda mieli dla mnie miejsca. Nie bede do nich lazila calymi tygodniami.

Co mialam robic? Gdybym sila zaciagnela Christiane do poradni, to musieliby zlamac swoja zasade. Z jednej strony rozumiem dzisiaj ich nastawienie. W tym czasie Christiane chyba rzeczywiscie nie dojrzala jeszcze do powaznej terapii. Z drugiej jednak strony uwazam, ze takie uzaleznione od heroiny dzieci, jak Christiane, maja prawo do tego, zeby im pomoc nawet wbrew ich woli.

Pozniej, kiedyz Christiane bylo juz czesto tak zle, ze naprawde gotowa byla pojsc dobrowolnie na bezwzgledne leczenie, okazalo sie z kolei, ze nie ma miejsc: okres oczekiwania szesc do osmiu tygodni. Zawsze mnie wtedy zatykalo. Pytalam tylko: - A co bedzie, jesli do tego czasu dziecko mi umrze? - No wie pani, przez ten czas powinna przychodzic do nas na rozmowy, zebysmy mogli sie przekonac, czyjej naprawde zalezy. Dzisiaj, patrzac na to wszystko z dystansu, nie moge miec do nich pretensji. Przy tak niklej ilosci miejsc na terapii, jakimi dysponuja, z koniecznosci musza dokonywac wyboru.

Tak wiec nie moglam uzyskac dla Christiane miejsca na leczenie, ale kiedy po feriach wielkanocnych wrocila do domu, myslalam, ze go juz nie potrzebuje. Wygladala tak kwitnaco, jak nigdy. Myslalam, ze teraz juz naprawde ma to za soba.

Czesto pogardliwie wyrazala sie o swojej przyjaciolce Babsi, ktora, jak twierdzila, za heroine sprzedaje sie starym chlopom. Mowila, ze nie wyobraza sobie, jak tak mozna, i, ze tak bardzo sie cieszy, ze nie ma juz nic wspolnego z tym calym srodowiskiem, z tym bagnem. Wygladalo na to, ze swiecie w to wierzy. Gotowa bylam wtedy przysiac, ze mowi powaznie.

Juz po kilku dniach znowu wsiakla. Zorientowalam sie po jej zwezonych zrenicach. Nie moglam juz sluchac tych jej wykretow. - Co ty sie ciagle czepiasz, wypalilam tylko fajke haszu - warczala do mnie. Zrobilo sie bardzo niedobrze. Zaczela teraz lgac w zywe oczy. Mimo, ze ja przejrzalam. Zabronilam jej wychodzic z domu, ale ona nic sobie z tego nie robila. Zastanawialam sie, czyjej nie zamykac, ale mieszkalismy na pierwszym pietrze i na pewno wyskoczylaby przez okno. To bylo dla mnie za duze ryzyko.

Nerwy powoli zaczynaly mi odmawiac posluszenstwa. Nie moglam juz zniesc tych jej skurczonych zrenic. Minely trzy miesiace od momentu, kiedy przylapalam ja w lazience. Co pare dni gazety donosily o kolejnej ofierze heroiny. Najczesciej ledwie pare zdan. Bylo to juz dla nich cos tak oczywistego, jak ofiary wypadkow drogowych.

Obrzydliwie sie balam. Przede wszystkim dlatego, ze Christiane przestala byc ze mna szczera. Przestala sie do czegokolwiek przyznawac. Te kretactwa doprowadzaly mnie do rozstroju nerwowego. Kiedy czula, ze sie wsypala, stawala sie nieznosna i agresywna. Powoli zaczal sie jej zmieniac charakter.

Drzalam o jej zycie. Kieszonkowe - dwadziescia marek miesiecznie - dostawala juz tylko na raty. Ciagle byl we mnie lek: dam jej dwadziescia marek, to kupi sobie porcje i moze to byc ta jedna za duzo. Z tym, ze jest narkomanka, moglam sie jeszcze jako tako pogodzic. Wykanczal mnie lek, ze kazda nastepna porcja moze byc dla niej ostatnia. Cieszylam sie, ze w ogole jeszcze wraca do domu. W przeciwienstwie do manicure ursynów
Babsi, ktorej matka czesto dzwonila do mnie cala we lzach, zeby zapytac, gdzie jest corka.

Zylam w ciaglym napieciu. Kiedy dzwonil floating
telefon, balam sie, ze to policja, kostnica albo cos rownie strasznego. Do dzisiaj zrywam sie na rowne nogi na dzwiek dzwonka.

Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin