aaa4 |
Grey_mouse |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2016 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysluchali wszystkiego z tym ich niezmiennym usmieszkiem. W ogole nic na to nie powiedzieli. Jak juz skonczylam, wlepili mi dodatkowa sesje, ktora ciagnela sie przez caly dzien, az do dziesiatej wieczor. Bylam po tym znowu kompletnie otepiala. Pomyslalam sobie wtedy: moze oni naprawde wiedza, co robia. Przy ktorejs wizycie mama powiedziala, ze te pieniadze, ktore musiala za mnie wylozyc, zwroca jej w Opiece Spolecznej. No wiec stwierdzilam, ze jak panstwo za to buli, to cala sprawa musi byc chyba w porzadku.
Inni mieli tu jeszcze gorsze problemy niz ja. Na przyklad taka Gabi. Zakochala sie w jednym chlopaku i koniecznie chciala sie z nim przespac. Naiwna jak dziecko wyszla z cala sprawa do tych z Narkononu i z miejsca dostala dodatkowa sesje. Kiedy potem pare razy jednak sie z tym chlopakiem przespala, wszystko sie wydalo i oboje zostali osmieszeni przed cala grupa. Gabi prysnela jeszcze tego samego dnia i juz nie wrocila. Ten chlopak, ktory podobno nie cpal juz od paru lat i pracowal w Narkononie jako pomocnik, urwal sie troche pozniej. Znowu zaczal cpac na calego.
Tym z Narkononu nie zalezalo nawet tak bardzo, zeby sie ludzie nie rzneli. Dla nich wazniejsze bylo, zeby nie powstawaly przyjaznie. Ale ten chlopak byl tu juz przeciez caly rok, a jak tu wytrzymac tyle czasu bez przyjazni.
Krotki czas wolny poznym wieczorem spedzalam zawsze z mlodszymi. Bylam najmlodsza ze wszystkich. Ale w paczce, ktora zaczela sie powoli tworzyc, nikt nie mial wiecej niz 17 lat. To byla wlasnie pierwsza fala tych, co zaczeli cpac jeszcze jako dzieciaki. Po dwoch, trzech latach wszyscy byli tak samo rozwaleni, jak ja, bo w okresie dojrzewania trucizna dziala chyba bardziej niz potem. Tak jak i ja nie mieli szans dostac sie na leczenie gdzie indziej.
Wiekszosc z nich po pewnym czasie tez juz nie mogla na tych sesjach. Jak sie trafilo chociaz dwoje z mlodszych w jednej grupie, to z calego seansu terapeutycznego robil sie jeden wielki wyglup. Zreszta, jak tu zachowac powage na dalsza mete, kiedy kaza czlowiekowi wrzeszczec na pilke albo godzinami patrzec sobie nawzajem w oczy. Nawet nie musielismy potem isc do tego idiotycznego detektora klamstw, bo i tak od razu mowilismy, ze sesja nic nam nie dala. Caly czas sie tylko chichralismy. Biedni prowadzacy byli coraz bardziej zrozpaczeni, kiedy im przychodzilo z nami pracowac.
W czasie wolnym w naszej paczce byl tylko jeden temat: hera. Z niektorymi gadalam nawet o tym, jak stad prysnac.
Po dwoch tygodniach w Narkononie ulozylam plan ucieczki. Ja i jeszcze dwoch chlopakow przebralismy sie za brygade porzadkowa. Z kublami na smieci, szczotkami do podlog i wiaderkami przeszlismy przez wszystkie drzwi. Wszyscy troje cieszylismy sie jak wariaci. Malo sie nie porobilismy z radosci, ze juz niedlugo sobie wladujemy. Rozdzielilismy sie przy kolejce podziemnej. Ja pojechalam na dworzec Zoo, zeby zobaczyc sie z Detlefem.
Detlefa nie bylo. Byla za to Stella. Malo nie padla z radosci, ze mnie znowu widzi. Opowiadala, ze ostatnio nikt Detlefa nie spotkal. Troche sie balam, czy go nie przymkneli. Stella powiedziala, ze teraz kiepsko z klientami na dworcu. Poszlysmy zapolowac na samochodziarzy przy Kurfurstenstrasse. Tam tez fatalnie. Przeszlysmy caly kawal od dworca Kurfurstenstrasse do Lutzowplatz, zanim sie jakis zatrzymal. Znalysmy ten woz i tego jelenia. Nieraz juz za nami jechal. Nawet jak szlysmy do szaletu, zeby wladowac. Zawsze dotad myslalysmy, ze to tajniak. Ale okazalo sie, ze to facet, ktory specjalizuje sie wylacznie w supermlodych cpunkach.
Chcial tylko mnie, ale zgodzil sie, zeby Stella tez wsiadla. |
|